Wielka zadyma! Tak najkrócej można podsumować działania Hinzkiego Zwiadu na grze scenariuszowej „Resident Evil” z dnia 14 lipca 2013 roku. Odbyła się ona w opuszczonej radzieckiej bazie paliwowej w Raszówce. Na tym terenie znajdują się zrujnowane budynki, podziemne tunele, bunkry. Wszystko w ogromnym, gęstym i wysokim lesie.
Jak tradycja nakazuje, na terytorium zombie zjawiliśmy się dzień przed bitwą. Przeprowadziliśmy zwiad okolicy, oznaczyliśmy ważniejsze miejsca, zastawiliśmy pułapki.
Po wyborze miejsca na bazę, buchnął potężny płomień. No i zaczęło się... Woda ognista polała się strumieniami. Wraz z nią potoczyły się żywe rozmowy, idące w parze z tańcem i śpiewem. Nie obyło się także bez nocnych wędrówek.
Gdy piaskowy dziadek posypał niektórym w oczka, ustaliliśmy warty (wylęgarnia zombie było niedaleko) i w takiej kolejności posnęliśmy...
Ranek rześki! Gracze zjeżdżają się. Zorganizowana zmiana obozowiska. Szykujemy się! Śniadanko, kawka, papierosek, broń w łapę. Jazda!
Szacunkowo grało 160 osób. Oddział 12 Zwiadowców siał spustoszenie. O ile w pierwszym scenariuszu prawie w całości zasilił szeregi zombie, o tyle w drugim, był nie do ruszenia.
Budynek zajęty przez Zwiad nie został zdobyty, a ze względu na kluczowe jego umiejscowienie, stanowił poważny problem dla przemieszczających się wrogich jednostek.
Scenariusz ten wygraliśmy. Oddziały Komandosów, oddziały Nemezis, nie były wstanie przebić się przez nasz ogień. Ich opór był daremny...
Kolejne gry także dostarczyły mocnych wrażeń.. Zagubieni wojownicy szczęśliwie się odnaleźli i niczym jak w Cast Away powrócili do żywych. Każdy przybywał do obozu z podniesioną głową i wielkim uśmiechem, opowiadając przeżycia, akcje, zacięte boje.
„Resident Evil” zaliczamy do udanych wypadów. Pokazaliśmy klasę, potrenowaliśmy na wymagającym terenie, wybawiliśmy się i odpoczęliśmy. To jest to!